Z szybą jej do twarzy Przylepiona w autobusie Znosi Słońce, odwracany wzrok Punktualnie Wsiadam w uciekający linii Sto pięćdziesiąt ileś smok mechaniczny Skoro uciekł Można w ławce się zatopić Na przystanku przecież Zbiórka zaspanych pasażerów Oprócz niezadowolonych tuzów Ktoś w rozkładzie zanotuje Spóźnione o minutę całego życia spotkanie...
...o 22:09 wsiadałam do autobusu razem z nimi. Zmęczona wszystkim. Biegiem. Myśleniem. Ciągłym pamiętaniem, że trzeba to i tamto, i jeszcze o tym. A po powrocie do domu, prawie półtorej godziny później czytam ten wiersz. Więc nie dziw się, że kradnę do zeszytu.