wskonania
Z pogubienia orientacji w czasie nie zasznurowałam sensów
i zapomniałam napisać o Tobie wiersz. Miłosny
zapał do budzenia wiary w lepsze jutro był u Ciebie punktualny jak łza. Ostatnia
pobudka, utopiona w zasolonej (pierwszej wspólnej) kawie,
na którą przyszłam równo z deszczem, i oddech
to wspomnienia z tych pazłących, nieprzebiegalnych do skutku rozmarstań.
Jako świadek moich uniesień wybroiłeś sobie
skrzydła, których nigdy nie chciałeś odsłonić. Przede mną
odgrywałeś macho doszukującego się ukrytych intencji nawet w najpoczciwszych rowerzystach.
Nie oszczędziłeś żadnego.
I tylko kiedy wpachniałeś się w uciekające powietrze - odurzony, oderwany -
przypominałam sobie, że nie sprawdziłam jeszcze pod ogonem.
Szczepanowi w nierocznicę. Przez Maćka.
Autor