Stajesz w drzwiach i parzysz gdzieś w dół W dłoniach torebka i mój list Długo to tak nie będzie trwać Zamknę drzwi niech jesienny chłód nas nie dotknie Usta zgniotę szalonym pocałunkiem Wiesz, że tylko ciebie kocham pragnę Niepewność spojrzenia przegonię z twych oczu Nic nie mów Palec mój na ustach ląduje Dłonie pośpiesznie targają guziki Torebka spada z hukiem Wieczór zapada tak błyskawicznie Nie mam świec Żarówka była by zbrodnią Zostańmy w mroku Przecież odnajdą się usta i spragnione dłonie