Z opuszczoną głową oparty o księżyca cień szukasz na szybie śladu dnia, który nam się nie zdarzył mrok spowija zachłannie opustoszałą sień na skroniach osiada pewność
tej nocy nie będziesz już marzył
Ktoś ci kiedyś napisał że chłodne jest światło gwiazd chcąc wyrwać z ramion rękopis stron zapisanych nadzieją
A ty wpatrujesz się wciąż w tunel mgieł nad aortą miast i serce ogrzewa ci myśl że gwiazdy gdzieś nad nami istnieją
Dario, dziękuję, że zajrzałaś do mnie i pozdrawiam cieplutko:)
Adnachiel... na tak piękne słowa, mogę odpowiedzieć jedynie słowami najbliższego memu sercu wiersza:
"Powoli wyjdź przed bramę, nie odwracaj głowy, I zerwij parę złotych, poranionych liści. Proch ci zostaje w dłoni, rozwiewa się, ginie, I słyszysz tylko ogród, co dyszy jak chory. Złociste liście zginą i jesień ta zginie, I złe — i dobre nawet — miną gwiazdozbiory. Więc po cóż nam — jak gwiazdom zagubionym w mroku Spalać się ogniem wiecznie, kiedy chłód nas czeka? Po cóż świecą plejady i łzy w twoim oku, Gdy je ogarnia czarna przemijania rzeka?"
Wszechświat skończył się... w oczach, niby gwiazd utrata, Utkwiła mu ta nagła skończoność wszechświata. Zmógł się z lotem ostatnią swych pragnień bezsiłą.