Bywały i inne czasy. Na komunię "Waryński" w czekoladzie. Czekolada niejedna, to na wymarzony rower się uskłada. Ale..., "oddawaj co dostałaś, przecież wyprawienie przyjęcia kosztuje"...
Rower sobie kupiłam sama, w nagrodę za zdanie trudnego egzaminu... Zaszalałam. W tamtym czasie jeden z najdroższych i najlepszych trekkingowy Wheeler...
Jakie czasy takie komunie. Jaki rodzic, takie prezenty...
Powtórzę po raz kolejny. Na dobre mi to wyszło... :-)))
Obecnie, po kapitalnym remoncie tę super maszynę ujeżdża mój Ukochany. Żaden ze znanych mi rowerów nie rozwija takiej prędkości na szosach... Oboje kochamy. Również ten wiatr we włosach...:-)))
Bóg w tym przypadku uczynił zupełnie coś innego... Jestem Jemu za to bardzo wdzięczna. :-)))
Piotr, znowu mnie poruszyłeś. Treścią i przywołaniem wspomnień...