zobaczyłem motyla leżącego na wznak spalonego słońcem wychłostanego wiatrem ostatnimi siłami przebierał skrzydłami rozgarniając rozgrzane ziarna piasku
zbyt słaby by się doczołgać do zroszonej trawy zbyt mało sekund życia zostało by zdążył mogłem go rozdeptać by skrócić cierpienie lecz pomogłem zdążyć na tę ostatnią kroplę
obmyty chłodną rosą zalśnił kolorami tęczy najpiękniejszymi jakie kiedykolwiek widziałem i wtedy znieruchomiał spokojny i piękny na wieki z wyrazem ulgi na skrzydłach
chciałbym by kiedyś gdy przyjdzie czas ktoś znalazł mnie jak ja tego motyla