Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ona i On vol.6

Znali się od lat, począwszy od szkolnej ławki
Pociągająca Ona z rodzinnym problemem
Nic nie mówił, On tylko na Nią patrzył
Pożądał Ją do stopnia, iż skupić mógł się ledwie

Zaczął odczuwać nienawiść, gdy zaczęło doń docierać
Jej decyzja, czyli oddanie się do zakonu
Nieśmiałość powaliła na glebę kierat uwodzenia
Z nim marzenia Ona i On za rękę do salonu

Lata szkolne bezpowrotnie przez palce uciekały
Ona stała się kobieca, On zarastał na twarzy
Jej piersi, biodra, oczy błękitne jak Bałtyk
Doprowadzały do szału, Ona jest kimś, o kim marzył

Pasierbica męża matki zagubiona w swym istnieniu
Wybór pójścia do zakonu stwarzał coraz większy problem
On bez przerwy obserwował stojąc bez szmeru w Jej cieniu
Pragnął Jej coraz bardziej, marzył, że kiedyś, może

Zauważając kogoś, kto wzrokiem molestował
Zapytała prosto czy może do Niej przyjdzie
Bo ma pewien problem i nie potrafi mu sprostać
Dodała, iż we dwoje powinno to stać się szybciej

Wieczorem tylko Ona w domu na Niego czekając
Wystraszyła się hałasem, jakim było do drzwi pukanie
Zaprosiła go do środka, On zapytał, „co się stało?”
Na co Ona go całując powiedziała „Ty kochanie”

Patrzył Jej głęboko w oczy po policzku lekko gładząc
Delikatnie pocałował usta rozpalone
Schodząc coraz niżej gdyż usta to wciąż za mało
Wiedział, że czuje to, co On, że cała płonie

W strojach Ewy i Adama ten niewinny pierwszy raz
Namiętna niepowtarzalna chwila, marzenie obojga
Chcieli tego zawsze, choć towarzyszył im strach
Minął czas, gdy wyznali sobie miłość w obliczu Boga.

43 926 wyświetleń
514 tekstów
20 obserwujących
  • Bruno

    27 May 2011, 18:40

    Dziękuję:)

  • 27 May 2011, 17:35

    Jeden plus to za mało...
    Pozdrawiam.