Hm... pięknie dopełniłaś Agnes moje rozważania. Więc życzmy sobie jak najwięcej obok nas tych, którzy nas wznoszą. Nawet jeden już jest darem bezcennym. Dziękuję za obecność :)*
Qurczę muli mi się ta strona :( Nie jestem nauczycielem więc nie wiem. A i takich wierszydeł na całe szczęście nie trzeba przerabiać w szkółce :D A poza wszystkim mam inne przekonanie co do Twojej interpretacji. Jest z wewnątrz i podoba mi się. No może poza tą "ślepotą" ;)
O, jestem mile zaskoczona Scorpion tą szeroką interpretacją, chylę czoła i dziękuję :) Niemniej jednak chodziło mi bardziej o napięcie jakie odczuwa każdy z nas gdy musi szukać argumentacji dla swoich zachowań niezgodnych z głęboko tkwiącymi przekonaniami. Gdzie jest ta granica, że nie zrobisz czegoś niby niewielkiego dla swojego przyjaciela, ale niezgodnego z tym wewnętrznym głosem. I nie mówię tu o wyskoczeniu przez okno. Żeby nie było. I kiedy ta granica zaczyna się zmieniać, przesuwać w takim znaczeniu, że zmieniasz [...]
No więc(opiszę to tak, jakbyś to Ty była podmiotem lirycznym): Zmagasz się ze sobą. Patrzysz w lustro i dostrzegasz jakieś rozdwojenie jaźni. Z jednej strony miła, sprawiedliwa, dobra, a z drugiej strony przeciwieństwa. Tylko dlaczego to BRZEG lustra? A nie środek, czyli tam gdzie Ty jesteś w centrum? Może to jakieś mniej ważne cechy lub trudno je zauważyć czy odróżnić. Możliwe, że to tylko przypadek, że raz jesteś taka, a innym razem całkiem inna, wydarzenie losowa, nieświadome nawet. Trzeciej zwrotki ni cholery nie rozumiem ;] Drzazga? Wada może? Ale dla obu przeciwstawnych cech jednocześnie? To ma w ogóle sens? Chyba zaczynam grać w pytania sam ze sobą :D No i ostatnia zwrotka... Rama, jakieś ograniczenie, które nie pozwala do końca poznać samej siebie, a może to nie rama, tylko Twoja ślepota? Nie wiesz, ale czy kiedykolwiek się dowiesz?