Ze smutkiem jej nie do twarzy, O księciu z bajki wciąż marzy. Lecz gdy księżyc snem ją otuli, Mrok ostrzy już zęby Drakuli. Zatopić je w jej szyi pragnie, By pragnienia wyssać dosadnie. Jednak skóry jej nie skaleczy, Bo książę przybywa w odsieczy. Poczwarę mieczem ostrożnie przegania, Uważa, by krwią nie zabrudzić posłania. Po czym dyskretnie usuwa się w cień, Jej ofiarując spokojny sen. Nazajutrz swe oczy otwiera dziewczyna I znów o swym księciu marzyć zaczyna.