Zapomnij me imię w modlitwach, których nikt nie usłyszy, nie pozwól by usta otwierały i tak rozjątrzoną już ranę. Nie szukaj mnie wśród słów, gdy prawdę zamknę w ciszy, nie przychodź pod moje okno, gdy zamknę serca bramę. Wymaż z pamięci szept wiatru, wyrzuć za drzwi marzenia, które przyszły nie w porę, jak śnieg zabłąkany kwietniowy. Nie szukaj naszej melodii w dźwięku mego milczenia i troski mojej nie znajduj w słowach ostatnich: "bądź zdrowy"...
Już dawno żadne słowa mnie tak bardzo nie poruszyły... Dotarły w sam cel - prosto w serce. Cóż za pasyjne słowa, wypełnione po brzegi obrazami gestów, niepowtarzalnym pragnieniem zrzucenia z siebie krępujących więzów i kajdan w których niegdyś zakuto duszę. Pożegnanie, odchodzenie ze świata człowieka kiedyś dla nas ważnego nie jest mi to obce, dlatego jeszcze bardziej mnie to wręcz wstrząsnęło. Nie zawsze człowiek znajduje w sobie aż tyle odwagi i siły, by bez zawahania podnieść głowę wysoko i ruszyć w przeciwnym kierunku, odmiennym od znajomych dotąd stron. Cóż... Ktoś* kiedyś powiedział mi "Czasem powinno się odchodzić". Ten wiersz jest arcydziełem. Nie wiem coż więcej mógłbym powiedzieć. Chyba lepiej nic już nie dodam. Słowa czasami są zbędne.