Zamknięto człowieka za jego poglądy I wyrok wydano zaocznie bez sądu Świat co go tak cieszył pozostał za drzwiami I tylko ta cela i okno z kratami Co myśli i czuje gdy brak mu wolności Odarty z zabranych mu lat swej młodości Utracił marzenia i wiarę w człowieka Jak ciężko mu będzie tu lata przeczekac Wśród innych co życie tu mają za raj Nie liczy się dla nich ni życie ni kraj Dlaczego się stało że ręce w kajdanach Na wieży wartownik i zamknięta brama Czy wiarę odzyska gdy wróci do domu czy odtąd nie będzie już ufac nikomu Lub zamknie się w sobie jak teraz w tej celi By ludzi nie spotkac co za nic go mieli Pytanie co zrobił zadacie na pewno Byc może powiedział za dużo niejedno A mówią że wolno nam mówic co chcemy Lecz tylko gdy słowem praw swych nie łamiemy Bo jeśli powiemy co z prawem się boczy Chcą szybko to stłamsic i mydlą nam oczy On prawdy się nie bał i za to go winią Dziś prawda od prawdy jest wielką pustynią A gdy już nadejdzie dzień jego wolności Nie będzie już walczył w obronie ludzkości Bo po co ,bez sensu wszak człowiek przegrany Choc walczył za innych to sam był skazany Jest łatwo osądzac co zrobił by życ My siedząc i patrząc nie robimy nic.