wyryłem cię w swej pamięci nim wiatr nie ukradł twego zapachu w pustym pokoju rzeźbię chwile wspomnień maleńkie z gliny skrawki niczym posążki niezapomnienia
wiesz ? powiało jesiennym chłodem już czuć za progiem zimy zamieć coraz trudniej rozgrzać zgrabiałe ręce szklaneczką whisky oszukuję zmysły
szum drzew coraz głośniejszy zmaga się wiatr znów nasypie liści pod drzwi nim przyjdzie śnieg przykrywając wszystko swą bielą
włączę znów tą samą płytę zamknę oczy kolejny raz zacznę budować ten świat z tych glinianych skrawków nim podasz mi rękę i poprowadzisz za mgły kurtynę