Wydaje nam się, że jesteśmy niezniszczalni. Stąpamy twardo po ziemi, nie zauważając jak mali jesteśmy. W ciszy wszechświata jak paproch, Smagani wiatrem, słabi niczym pył, Nic nie znaczący, a pomimo tego tak wielcy w głupocie i strachu, Zmuszający świat do słuchania naszych wielkich przemów, Pomimo tego, że nasz głos umiera szybciej, niż powstaje gwiazda na niebie.
I właśnie dlatego idziemy na przekór światu, na przekór naszej "małości", na przekór temu, że niby nic nie znaczymy, walczymy, by nasza gwiazda rozbłysła jasno.
Nie wiem, ilu tak walczy. Ja walczę, a niech me kroki głupotą i pychą brzemienne zatrzęsą wszechświatem.