Wpatrzona w ślad mlecznej drogi na nieba prastarym zegarze samotne chwile popijam gorzkich myśli naparem Topię w srebrnej łyżeczce moje maski i twarze mieszam marzenia nowe i tęsknoty stare
Na brzegu filiżanki ślad ust ci pozostawiam może zabije gorycz przyszłości w fusach pisanej Zamknij na chwilę powieki samotność psuje smak kawy poczuj jak świt smakuje z ust spijany nad ranem
Z niezwykłą lekkością zaplotłaś słowa w te kawowe wersy, Madziu :) Wiersz, niczym mleczko, rozlewa się przyjemną subtelnością dla oka, ducha i ciała... :) Hmm... znakomity wiersz. Pozdrawiam, rozbudzony dzięki tej małej czarnej nocy :)