Kowalskich powszednia pasztetowa
W nocy spadł deszcz
zmył z okien
nasze kłótnie
brudy
Wolę jak pada śnieg
biały zakrywa wszystko
i jesteśmy jak dwa
niewinne łabędzie
na tafli ciemnego stawu
O świcie tańczą ptaki
na parapecie
później pijemy kawę
wynoszę śmieci
jakiś człowiek
niewidzialny dla świata
wyciąga ze śmietnika puszki
i butem zgniata
Wracając po schodach
mijam spod piątki
sąsiada.
Autor
127 936 wyświetleń
1427 tekstów
95 obserwujących