Menu
Gildia Pióra na Patronite

Fyrfl małżeński szósty

Wiesz tak naprawdę nie lubię krwi
Tak naprawdę pragnę też ciepłych słów
Po prawdzie też nie lubię złośliwości
Wolę gdy delikatnie słowem wskażesz drogę
Te gesty i słowa pogardy nie są potrzebne mi
Ty jednak mówisz że tobie i bardzo owszem
Ten zimny pot z lęku-tez go nie potrzebuję
Wolę tę więź gdy telepatycznie bratają sie duszę
Lecz ty już wolisz i masz ten wyraz twarzy
Który poucza nakazuje i wzgardza
Drżę na samą myśl a tak jest co dzień
Jeszcze raz proszę pójdź ze mną
I wyrzuć to z siebie w wiatr
Ciemnego swojstwa emanacje hardość bezegzaltację
Szyderstwo którego poligonem moje jestestwo
Laleczką woodoo ja dla twoich kpin
Ostatecznie jakby mięsień serca skupia wszystko i boli
Twardo działasz by to serce wyrwać duszy
I kamień tam podłożyć
Zabić wrażliwego a obcego sobie we mnie
Dla ciebie scerowanego stworzyć
Na obraz Dulskich i hydr ciemnogrodu
Bym nie czuł swojego i wszechpolskiego smrodu
Wsłuchaj się w moją wypowiedź
Mą wrażliwością chcę cię we współodczuwanie powieść
I tak mówimy w obok
Ja słowami bedę tęsknił
I czynem nie odejdę
Bom jak pies wierny i kochający
Ty Bazyliszki puszczasz z oczu
Napinasz i zaciskasz pięści
Dalej kpisz wyzywasz poniżasz
To typowe dla naszego pokolenia

297 715 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • sprajtka

    26 June 2013, 15:11

    Obok , a przecież można z sobą...