Menu
Gildia Pióra na Patronite

Lament paranoika

Wieczór, świece męczą oczy.
Łzawią woskiem
jak zdradzone prostytutki,
nieszczęśliwi słudzy.

Dla ulgi przykrywam ogień dłońmi,
patrzę na obrzęd delikatności.

Szklanka paruje ze złości.
Odebrałem jej refleks przyjaciela
w swym wnętrzu.

Wieczór, plywam w ogniu.
Przełyk kurczy się od ciepła.
Szkło zmrożonego bursztynu
podskakuje w nostalgii.

Dla ulgi goryczy wchłaniam bursztyn
Ogień został w mych rękach.

Zamieszkał w narzędziach zbrodni.
Gaszę świece i zaciskam ogień na bladości twej szyi.

762 wyświetlenia
12 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!