w garnie kilometrów, na patelni atłasu i koronki, pomijając nietrwały durszlak zabawy i kłamstw; kochaj mnie, Kochana
pod pokryciem tygodniowego kurzu i letnich zmagań babiego lata, tańcząc Beethovenowi przy lampie wśród ciem; kochaj mnie, Kochana
gdy otuli nas gwar ziemniaczanych przekupek, zapach soczewicy i soli, gdy wybije dwunasta na krakowskim rynku; kochaj mnie, Kochana
pomimo plam po wodoodpornym tuszu, nie bacząc na puder kryjący uczucie, choć nieraz szminka zdradliwa na skroni; kochaj mnie, Kochana
krokiem po kroku, od rozsypanych książek do bezsennych tchnień, od rozmów nocą po kolory ścian i paproć na parapecie, od obietnic do czynów i czynów do obietnic; kochaj mnie, kochaj mnie, Kochana