w centrum na kennedy avenue skreślają z listy płac kolejny beneficjent znalazł pracę z rozpaczy nie wiedział którędy do żony i dzieci obok parkingu plemienno rozrodcze stado wypatruje zdobyczy fontanna z drzewem wolności
zbiera w swoim cieniu dziewczęta gracje rubensa z pomarańczową skórą nocą banknoty grzeją dłonie krzykliwy lakier odwraca uwagę od pożółkniętych palców pastelowe kolory schowały w puzderka obok
szmacianych lalek dziecinny wyrzut sumienia wkraczający z plastikową przepustką do nocnego świata przechodząc łatwiej odejść coś gdzieś do kogoś należy nawet mentalność społeczna staje się watahą
taka tu jest wiara rzymskokatolicka odmieńcom wstęp wzbroniony a tolerancja krzyczy na każdym rogu o wolność na bliskim wschodzie w londynie też świta na kennedy avenue życie zatacza koło