Uzbrojona w cierpliwość Pakuję w plecak wszystkie troski i uczucia Starannie układam, smutek na dno, na wszelki wypadek Z nadzieją, że nie przyda się Po kolei wrzucam popakowane w torebki wspomnienia Oddzielnie te piękne i te przykre Do drugich dokładam tabliczkę czekolady Wieczorami niezastąpione wyciskacze łez i ona słodka pocieszycielka Dalej... Wciskam na siłę naiwność, zawsze mam jej pod dostatkiem Na wierzch niedbale wrzucam miłość, zużytą, po drodze znajdę kosz
Zarzucam bagaż życiowy na plecy i wyruszam w nieznane Kieszenie optymizmem po brzegi wypchane