Bez dna
Upchany w starą szafę przez samego siebie duszę się...
słowami ostrymi jak Lud...zimnych ust Twoich.
Proste litery ubrane w zdania przerywają bezczas
stały się stygmatami nie dłoni i stóp...tylko serca.
Po kraniec czasu trwać miała chwila zburzona gromem...
spadającej gwiazdy, wyrwanej spod stóp Twoich.
Atramentowe usta, wypudrowane twarze bez życia...
tłoczą się zaszczute okruchami z pańskiego stołu.
Rano są już martwe? Ożywają wieczorami i sączą...
słodki jad wyciągając gwoździe z ostatniej deski ratunku.
Autor
17 180 wyświetleń
281 tekstów
3 obserwujących