Chciałam pokazać kontrasty, sielskość plaż czekających na turystów, ale w granicach wyznaczonych płotem. I tę drugą stronę Aten pozostawioną samej sobie. Obumarłą i dziczejącą. To co łączy obie to bogactwo roślinności, która nie daje się włożyć w żadne ramy własności. Oleandry kwitną bujnie na części zdziczałej i zadbanej. I to jak kwitną... Nie dzielą a łączą, pocieszają, a nawet koją swym widokiem i zapachem. Lubię to Twoje wnikanie Onejko. I przyznam że byłam ciekawa, czy ktoś zapyta. Dziękuję :)
wnikałam szukając klucza, jakim zdają się być oleandry... czyżby były tylko piękną dekoracją ? a może poza sielskim widokiem, który rozpostarłaś przed czytelnikiem jest też w tym obrazie druga strona piękna ? jakby nie było, piękny wiersz :)