Ty zawsze mnie wspierasz, Z łóżka co weekend zbierasz. Ty zawsze mnie pocieszasz, I tak słodko się uśmiechasz. Ty zawsze gdy się denerwujesz to ze śmiechu po cichutku wariujesz, choć nie wytrzymujesz. Ty zawsze tulisz mnie gdy płaczę I nigdy sobie tego nie wybaczę Gdy Cię kiedyś stracę. Ty w brzuszku mnie nosiłaś I Krzysia do roboty goniłaś, Choć czas na to traciłaś. Ty dałaś mi braci, Bez których sens w życiu się traci. Adriana który często mnie denerwuje I Łukasza który stale pracuje i ciągle główkuje. Ty Walentego zawsze pilnujesz, Bo z piecem cały czas świruje I wielkiego strażaka parodiuje, Myśli, że komuś tym zaimponuje. Ty mojego pieska pilnujesz, I terminatora z niego budujesz, Bo kaszką go faszerujesz. Ty nigdy nie śpisz gdy mnie nie ma w nocy, Bo boisz się, że mnie porwą i nie zobaczysz mnie na oczy. Ty szpiegiem Karaiba powinnaś się zwać Bo zawsze wyczuwasz gdy jest coś nie tak. Tak więc kończę te krótkie wyznania, Bo wymieniać bym mogła do rana. Na koniec jeszcze dodam szczerze, Że kocham Cię jak w Boga wierze.