To nie gwoździe Cię raniły ale grzechy które Ojciec Twój wybaczyć pragnął nam. Z Jego woli ukochałeś los człowieczy byśmy mogli kiedyś sięgnąć niebios bram.
Twoja miłość to sprawiła a nie drewno żeś szeroko je otworzył na ten świat. I choć mogłeś w każdej chwili zrzucić jarzmo dałeś przebić Swe ramiona by mógł trwać.
Chwała Tobie Panie Jezu za Twe rany za pot krwawy, za przebity włócznią bok. Tyś od śmierci wiekuistej nas wybawił cieniem krzyża znacząc drogę, człowiek – Bóg.