Stanęłaś przede mną i rzekłaś: Dziś uczę się na paczkach. Zdanie zakończyłaś uśmiechem, Który wypełnił całą wolną przestrzeń I wdarł się w zakamarki mego serca Rozgrzewając do czerwoności moją duszę.
Wewnątrz poczułem Jak z kokonów wylęgają się Kolorowe motylki I szaleją w mym brzuchy, Unosząc mnie do góry... - Wcale nie latałeś.
Nie ? A szkoda, Bo czułem się jak balon wypełniony helem Dyndający pod sufitem, Próbujący wznieść się wyżej, normalnie Budząc we mnie wrażenie, Że mogę góry przenosić i nie tylko.
Nie wiedziałem Co się ze mną dzieje, Bo przecież nie pierwszy raz się widzieliśmy; Wcześniej, czasem się mijaliśmy, Gdzieś tam zabiegani w pracy Ale nigdy nie poczułem elektryczności w powietrzu.
Póki co, wziąłem się za paczki a TY zaczęłaś się uczyć. Pytając się o nieznane Ci rzeczy, Swym głosem pieściłaś me uszy. Ten Twój głos może śmiało zamykać me oczy Na dobranoc a rano otwierać I cieszyć swym brzmieniem me zmysły.
To niesamowite, że kobieta może mieć W sobie tyle z dziewczynki. A Twe oczy ? Chociaż nie są niebieskie, widać w nich Głębie oceanu. Są jak ruchome piaski, Wciągają dogłębnie, Aaj tonę !
Gdzie nie spojrzę widzę przebiśniegi Sugerujące nadejście wiosny I chociaż za oknem zbliża się jesień To jednak czuję słońca blask, Budzący wszystkie me organy do życia, Radośnie śpiewając pieśń mi nie znaną.
Szkoda tylko, Że targany swą nieśmiałością, Nie mam odwagi na ten pierwszy krok, Więc jedyne co mogę zrobić, To zamknąć swe uczucia W tych spisanych Słowach.
Awatarze, mówisz, że nie ten klimat tematu ? w takim razie, ktoś kiedyś okrutnie się pomylił mówiąc, że miłość i sraczka przychodzi z znienacka. jak dla mnie balonik jest uosobieniem szczęścia - jeszcze nie widziałem smutnego dziecka z balonikiem, noo i unosi się do góry jak szczęśliwy człowiek.