Tam gdzie jeziora dwa Nad nimi sunie się mgła Z nad wiszącej betonowej drogi Gdzie zostawić można trwogi
Po jednej stronie jeziora Jedna, jedyna Twa dłoń Po drugiej stronie drogi Twe zaciśnięte ramiona
No i na zieleni wzgórzach Gdzie latem zaczyna się burza A słońce przy zachodzę Topi się w jeziornych wodach
Tam gdzie Ty pod dachem złego rozstania Na martwym już drzewie, minut oczekiwana Przed szarością dnia, który nazajutrz zawsze nastaje Idziesz, marzysz, suniesz, wypatrujesz uśmiechu Ukochanej