Tak trudno myślom zastygnąć w bezruchu, gdy do serca zagląda samotność, dobrze znany gość, nieproszony. Każda myśl jest jak cień, rzeczywistości, na którą czekamy. I jak cierń, co rozdziera skroń, W pogardzie dla tego, czym jesteśmy dziś - pragnieniem, tęsknotą, znakiem zapytania, który nigdy nie przestanie się zdumiewać, i skarżyć na swój nieodgadniony los… I jedno, co jest pewne – poza zmianą, to przeklęta nieuchronność powrotów do punktu wyjścia. Tak bardzo smutno jest, gdy pragniesz pomóc, sercem, lecz nikt tego nie potrzebuje. Sam, w otchłani mroku, dźwiękiem samotności wypełniający zbyt wolne przestrzenie, życiokształtem nadziei, co tak często umiera, bez ciepła, bez wiary, bez miłości tchnienia…