Tak narodził się człowiekpo prostuwysiadł z pociąguna małej stacjiasfalt pod stopamimiał jak aksamita słońca twarzjaśniała w beciku
Pociąg odjechałi zielona z sińcami pod oczamilamperia na klatce schodowejbyła mu drogązęby z poręczy wybitei drzazga pod paznokciem sosnowa
Chodził niekiedy na stacjęchciał ponownie się narodzićliczył wagonywęglem miały gęby wypchanebrunatnym i znojnym.
marka
Autor
4 August 2016, 09:48
Dobrze Marko piszesz - coś powinnaś zrobić teraz - najlepiej zaistnieć :-)
3 August 2016, 18:54
Lubię te czarne wizerunki szarego człowieka.Gdyby jednak człowiek ten przedarł się przez czerń goryczy, dostrzegłby mały kwiat wyrastający z pękniętego asfaltu... Pozdrawiam. :)
3 August 2016, 13:07
wspaniały wiersz :)