No ja nie wiem, nie wiem, może Smok zjadł na śniadanie :) Mój dopisek o sabotażu oraz że całą noc rozstawiałem fałszywe tropy, też zniknął, hehe :) A gdzie jest wolność słowa? Ja się pytam! Życz mi szczęścia, o Pani, albowiem niebawem wyruszam zawalczyć o wygraną w turnieju, gdzie nagrodą najcenniejszą będzie Twoje uwielbienie :))
nie wiem o co kaman, ale napisałam Mr Dragon i Monsieur* Blu a jak widać poniżej ocenzurowano to słowo, why??? więc nie pominęłam i nie pomijam, ale cenzura mnie blokuje;)))
Miłego dnia dla monsignore Smoka, no a ja? Znów pominięty, nie tylko w planach przelotu przez sypialnię :P Szydełkowanie? :)) Urocza jesteś M., bardzo :) Ale jak się tak siedzi i prawie nic nie robi :) to dużo się myśli :) A później są wiersze :) Poszydełkowałbym z Tobą ale mam tu dziś u siebie zawody strzeleckie, jeździeckie i polowanie. Tylko to ostatnie już załatwiłem na amen :D Więc... mogą szukać do woli, hehe :)
No tak jest Kruk, jest Smok, Haloween na całego, tylko mnie nie było! Ale już jestem i... jakie chrzciny? Nie będzie, no pewnie, bo jak beze mnie? Przyznam, że jeszcze teoretycznie mogę mieć dzieci, ale nie pod swoją własną nieobecność;) Że czasem o północy jakiś smok przeleci przez sypialnię, to nie oznacza, że od razu będą dzieci;)) Także wszelkim insynuacjom, wbrew dokładności noktowizji,, muszę powiedzieć stanowcze: Nie!
W dodatku ominęła mnie niestety niejedna kawa, ale muszę się przyznać, że w przerwach między poezją zamieniam się w Kopciuszka i wykonuję nieco bardziej przyziemne zajęcia. A jakby tego było mało, odbiło mi ostatnio na tyle, że zaczęłam szydełkować także jak zamkniecie mnie w wieży poradzę sobie;))
Strasznieee fajnie powygłupiać się z Wami, Panowie, choć raz w tygodniu:) Miłego dzionka, Sir Dragon
Cóż Arturo, w żartach odparłbym, że teraz to już tylko... chrzciny :D Ale moglibyście się oboje obrazić, więc przyznam, że ciemno było, a ja bez noktowizora :) Ostrzegam jednak, iż następnym razem, nie zawaham się go użyć :)
Ciemność jest krainą gwiazd. Dlatego nic jaśniejszego ponad to :) Doprawdy, nie taki Adnachiel straszny, jak go czytają :)) Mniejsza o słowiki, albowiem wszystko, co kiedyś kochałem a niegdyś wydarte mi zostało, nauczyło mnie, że nawet sokół chcąc wydostać się z klatki, swoje skrzydła połamie i skrwawi. Może tak samo jest z sercem...? Nie wiem, nie chcę wiedzieć. Możliwe, że za bardzo mnie poniosło :) Dlatego ogłaszam, iż czas najwyższy na kawę :)) Zapraszam, Słoneczko :)