Kiedy słońce wypada z ramion
Stanęła na progu
dwa schodki do świata - niby niedaleko
u stóp i w oddali biel puszysta
przykryła zaniedbaną przestrzeń
tworząc z badyli figury godne artysty malarza
a wkoło radośnie iskrzyło dziś słońce
jej żylaste dłonie osłoniły oczy
z przyzwyczajenia wypatrując znajomych kroków
wyrytych w nierównych rytmach serca
ktoś przechodził wzrokiem zgadując kruchość tego życia
w popłochu skrzyżował słowa o dobrym dniu
ubrane w niedzielne popołudnie
godzinę wymierzył gwizd lokomotywy
ale i bez tego wiedziała że teraz lub wcale
ożyją kroki prowadzące na jej kraniec świata
głodny gwaru uśmiechów i powitań
zamarła
jak te drzewa o krystalicznej architekturze
modelowane mrozem
chwile mijały wzdłuż pustej drogi
pokora w stopach zdrętwieniem osiadła
- zamykaj te drzwi kobieto - zachrypiały głos zwrócił codzienność
a ramionom przygasłym w nadziei przypomniał miejsce
Z cyklu: Życie graniczy z ciszą
Autor