Czas goi rany, ale nie... stygmaty... one nie dają krzepnąć krwi aż do śmierci... W zasadzie wszystkie piszesz wyjątkowe, ale ten jest mi jakoś bliski... wyjątkowo. :) Miłego wieczoru. :))
Czy to aby na pewno o moim wierszu te piękne słowa? Jeśli tak, to wiedz, iż wprawiłaś mnie w zakłopotanie Agnieszko :) Dziękuję Ci bardzo z całego serca.
M., znasz mnie i wiesz, że na przekór wszystkiemu, nie mógłbym pozwolić, by to cisza zamierania wyścieliła drogę dla Ich odchodzących kroków... Wszak na fotografii, zawsze nas było - sześcioro roześmianych. Serce drgnęło, pojaśniało...
Pozwolę sobie odpisać wedle kolejności wpisów :) A zatem - Mirku, uff, ależ mi ulżyło :)) Nieco obawiałem się, iż zarzucisz mi wiersz-malkontent. Z serca dziękuję Ci, że doceniłeś.
Lnianowłosa M., nareszcie udało mi się Ciebie zaskoczyć swoją twórczą finezją, he he :) Co do widoków, to samo mógłbym napisać o Tobie :) Szczególnie jeśli chodzi o te ścieżki nieba... :) Za muzykę, Twoją obecność oraz słowa, dziękuję. I odwzajemniam: https://www.youtube.com/watch?v=z_zjck90Ifs
Kochana Elu, bardzo to miłe, dziękuję za Twoją przychylność wobec mojej prozaicznej twórczości :)