Spojrzałam i oniemiałam, Wpadłam do bezdennej studni o granatowych ścianach. Nie mogłam się wynurzyć, Ledwo uszłam z życiem przed utonięciem w nieprzepastnej otchłani granatowych oczu. Jaki to człowiek śmiertelny ma spojrzenie pochmurnego nieba przed burzą, a zarazem bezdennego jeziora o zmierzchu? Nie ma na to głosu!... Człowiek taki nie istnieje. To DEMON żyjący w nieprzepastnych jaskiniach, tak mnie omamił! Tylko On miał siłę, aby mnie pojmać i zepchnąć w otchłanie zachwytu... Tylko On zdołał roztopić moje lodowate serce. Tylko On i nikt inny! DEMON CIEMNOŚCI żyjący w niezmierzonych przepaściach, Gdzie tylko śmierć ukojeniem, A pocałunek ratunkiem przed nią, Przed śmiercią z miłości, Z miłości nieodwzajemnionej... Czy ja umarłam? Nie - to pocałunek, Pocałunek DEMONA MIŁOŚCI o granatowych oczach!...