spod powieki wylewa się miłość krwawą stróżką cieknie po wargach blask w oku rozświetla ciemność zalewającą twarz niemoc zaciska dłonie na miękkiej przestrzeni wijącej się wokół półokrągłego stołu
wybuch rozrywa resztki świadomości kryjącej się pod stopami świata gdzie ziemia drży i nie ma już słońca
owity płaszczem idę ulicą woda chłepce moje włosy kamień usuwa mi się spod nóg upadam