Psotna Tosia

Słonko już za chmurkę wchodzi,
Co raz słabiej już nam świeci.
Mała Tosia ciągle psoci,
Jak to zwykle robią dzieci.

Mama woła ją z okienka
-choć córeczko na kolację.
Lecz zabawą pochłonięta,
Tośka mamy słuchać nie chce.

W głowie ma wciąż same psoty,
Same figle i wariacje.
Zaraz wpadnie znów w kłopoty
I nie wróci na kolację.

Pochłonięta swą zabawą
Mała Tośka roześmiana,
Biegła dalej wprost przed siebie
I wołania nie słyszała.

Nagle ciemno się zrobiło,
Księżyc zaczął mocno świecić,
Pełno gwiazd się zaroiło.
Nie ma nigdzie wokół dzieci.

Tośka mocno wystraszona
Nie wie jak ma teraz wrócić.
Za mamusią już stęskniona
Swą piosenkę szybko nuci:

-mamo, mamo, mamusieńko,
znów się ciebie nie słuchałam,
teraz jestem samiusieńka,
w ciemnym lesie gdzieś zostałam.

Mamo, mamo, mamusieńko,
Tak się teraz bardzo boję.
Znajdź mnie proszę mamusieńko,
Zobacz gdzie ja teraz stoję.

Tośka strasznie się martwiła
Bo mamusi wciąż nie było.
Nagle uszka nastawiła
Bo coś bardzo ją zdziwiło.

Mała gwiazdka z nieba spadła
I do Tośki przemówiła
Żeby poszła za gwiazdeczka
I do domu powróciła.

Tosia szybko się zarwała
I w te pędy za gwiazdeczką
Tak szybciutko jak umiała
Popędziła leśną ścieżką.

Nagle patrzy a za ścieżką
Stoi sobie domek mały.
A w tym domku w okieneczku
Zobaczyła cień jej mamy.

Już szczęśliwa Tośka mała
Że do domu powróciła
Uśmiech na swej twarzy miała
A jej mama ją tuliła.

-Już mamusiu tak nie zrobię
Będę słuchać ciebie zawsze
Teraz zapamiętam sobie,
Jak tam w lesie było strasznie.

Mama Tosię uścisnęła
I kolację jej zrobiła
Potem ładnie ja umyła
I łóżeczko zaścieliła.

Wszystko dobrze się skończyło
Lecz pamiętać też musicie,
Że o gwiazdce spadającej
Tylko w bajce usłyszycie.

Więc słuchajcie swojej mamy
Ona zawsze chce was chronić
I nie każcie się gwiazdeczką
Nawet w bajkach siebie gonić.