Skradasz się bezszelestnie do mych snów niedokończonych gdzie słońce nie zaszło jeszcze za ognistą łunę horyzontu Nie mówiąc zbędnych słów zakłócasz nostalgiczny spokój Przysłaniając mi sobą najpiękniejsze sny Twarz moja skamieniała już od tych bolesnych doświadczeń nie pozwalasz przejść mi przez wrota przebudzenia Burzysz mi szczęście strącasz moje słowa z przepaści wszelkich istnień zatapiasz martwe uczucia w rwącej rzece zapomnienia Odejdź z mych snów, a mnie pozwól wydostać się z kajdan do których co noc przykuwa mnie własna obojętność.