Siostro proszę podać mi Własne kwasy żołądkowe Przepiję pani nagością Na recepcie napisano pod dyktando ustne „Chory na złudzenia, Cierpiący na pustkę”
Szpital też niepełny Krąży mi po głowie sufit Biel mlecznych piersi siostry Czerń mej spermy Chlor łazienkowych jęków Czerwień utraconej krwi W białym kłamstwie sępów
Nie wiem komu szepnąć Że znałem Boga osobiście Że wygrałem z nim raz jedyny W tworzeniu gorszych ...ludzi z gliny...nie uwierzą
W głowach mają termometry Obściskiwania uratowanych Kwiaty zwiędłe, wieści i monety Kitle ludzkich soków
Ale w nocy siostra przyjdzie Wpuści trochę mleka W zaschłe usta, pełen skargi Wstrzyknę trochę siebie W rozpieszczone wargi Miedzy uda wierszem Spazmy każą jej przypomnieć Że tabletkę muszę przyjąć O godzinie trzy po pierwszej
Sen nadejdzie nagle Kontrolując mnie do rana Szkliste oczy sąsiada Przykryją prześcieradłem Będę śmiał się głośno gardłem Może zajmę jego pryczę Nasiąkniętą potem Mej opiekunki złotej...
Z jednej strony cieszę się że jest "rafałowski", z drugiej od kilku lat pracuję nad swoją oryginalnością. I tak sobie myślę, że chyba nie da się uciec od pewnych "nabitych" w głowie, przeczytanych utworów...