` Ręce drżą. Powieki są zamknięte. Głucha cisza. Czuć tylko zapach spalonych róż.
` Jesteś z siebie dumna ? Spaliłaś je. Były od niego. Myślisz, że dzięki temu zapomnisz ?
` Jest noc. Chłód zaczął dawać się we znaki. Łzy spływały po policzkach. Znasz dobrze ten stan.
` Podmuch wiatru otworzył szerzej, uchylone okno. Rozwiał popiół z ziemi po całym pokoju. Jakby chciał powiedzieć: - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
` Wstałaś. Wypiłaś herbatę obserwując z drugiego końca pokoju sytuację za oknem. Smakowała jak jego usta. Wiatr uginał drzewa. Torując twojemu wzroku drogę w stronę jego bloku.
` Herbata. Ciągle ją piłeś. Twoje oczy nie były brązowe czy piwne. Były herbaciane.
` Delikatnie odstawiłaś kubek na biurko. Wzięłaś do ręki telefon. Automatycznie sprawdziłaś godzinę. 03.03.
` Wyszeptałaś: - Ktoś mnie kocha.
` Rzuciłaś telefon na łóżko. - Nie. Nie. Oszukuję samą siebie.
` Burza szalała. A jedyne o czym myślałaś to herbata. Myślałaś o jej smaku, zapachu, cieple. - O Nim. ♥
` Napisałaś na odwrocie listu od niego. Johann Wolfgang von Goethe "Barwa jest cierpieniem światła." Stanął w ogniu.
` Podpaliłaś go. Płomieniem tej herbacianej świecy stojącej na ziemi. Dookoła której wiatr wciąż jeszcze unosił popiół. Popiół palonych róż.