Przyszedłeś...w mroźny zimowy dzień jak ten, delikatny płatek śniegu spadający z nieba Białym puchem otulony... Anioł wskrzeszenia. Zjawiłeś się, kiedy życie sięgnęło rozpaczy dna, kiedy znalazłam się na największym życia zakręcie. Przyszedłeś...kiedy dzień zrównał się z nocą a życie odebrało ostatnią nadzieję. Przyszedłeś... kiedy rozpaczy modlitwą zimne dłonie do Boga złożyłam, by dał mi resztkę sił, które kiedyś miałam, Bym przetrwała... może kiedyś.... jeszcze raz szczęściu w oczy...zajrzała. Przyszedłeś...jak ten ostatni losu...dar. I wtedy po raz pierwszy uśmiechnęłam się do samej... siebie, do... Ciebie. Kim więc Mój Drogi jesteś? Moim Aniołem Stróżem, moją modlitwą, moim przeznaczeniem? Dałeś mi wiarę, siłę... nadzieję....dałeś mi... siebie. Tak często słowami Cię zraniłam a Ty nadal...trwasz....jesteś. Tyle cierpliwości masz. Jak mam Ci dziękować mój cudny Aniele? Dzięki Tobie...jestem i dni takie piękne. Dlatego... proszę zostań... kimkolwiek jesteś... modlitwą, miłością, Aniołem...przeznaczeniem...
Mojemu " Aniołowi - P " ... Dziękuję, że ...jesteś :) Tak...pięknie...jesteś !!
Dziękuje Marku :) Oczywiście jest bardzo miło, że tych kilka słów spodobało się. Czasami chcemy w jakiejś formie zapisać przemyślenia, niekoniecznie zwracając uwagę na "budowę", ma ona drugorzędne znaczenie. Pewnie,że nie zawsze udaje się zrobić to dobrze, w końcu nie jesteśmy literatami. Zdanie, które zaznaczyłeś tak naprawdę było najważniejsze, bo właśnie po tej modlitwie....zjawił się mój... " Anioł" jakby Bóg wysłuchał moich słów (dlatego tak go nazwałam). Chociaż sama nie wiem czy to możliwe :)) Miłego dnia J.
Ja też z nim walczę, napisałam nawet o tej walce jakiś wiersz...już nie pamiętam...wyzywam je ciągle na pojedynek...ale pokory już nabrałam. Może to kwestia wieku doświadczeń i tego co "przerobiłam" , z czym i jak się zmierzyłam!! Ile dostałam ile straciłam ile stracić mogłam, ale...zatrzymałam się, zastanowiłam, złapałam oddech i..wtedy...wygrałam :):) Czasami takie zatrzymanie się, spokój, przemyślenie są nam potrzebne.
Kiedyś...nie wierzyłam w Anioły Danusiu...życie jednak ciągle nas uczy pokory, zaskakuje...Od tego "spotkania" opisanego w wierszu zmieniłam zdanie :):), bo to była naprawdę dziwna i wyjątkowa sytuacja :) I na dodatek....pięknie się ...spełniła!!
Ha-ha-ha....Ja nie przejmuje się tym co piszą inni...znam siebie, swoją wartość...nic mi nie straszne :):) krytyka, ocena...dozwolona nawet jak się nie zgadzamy w przemyśleniach :):) A co do tego jak mówili i jak mówią na mnie...to ja jestem " siostra miłosierdzia", nadal tak jest :):) Nawet teraz goszczę w domu 4 obce mi zupełnie osoby z Gruzji...ot odruch serca :):) Czy jeśli się do tego przyznałam...to jest nieskromność? Czy coś więcej, a nie każdemu starczy na to odwagi, chęci...serca?
A wiesz...Joasiu, tak sobie pomyślałam, że skoro my tak z tymi Aniołami pod ramię. to może same nimi jesteśmy :):):) W końcu mówi się, że "swój swojego zawsze znajdzie..." :):):):):):)
Gdyby nie Ty Joasiu pewnie bym zapomniała o tym wierszu :):) więc dziękuje Twoim Aniołom :):). Coś tam jeszcze pewnie poprawię, bo chyba nie wszystkie słowa są na swoim miejscu :):) Również Aniołka na...dobranoc...pięknej nocy pa-pa :)