Przeszywający listopadowy chłód Zmaga się dziś z szarościami dnia Ogniem z palących się kolorowych zniczy Nie sposób ogrzać przemarzniętych serc Chryzantemy zakwitły by być tylko chwilą Ktoś zapytał dlaczego to święto nie może być latem Lecz ta pora ma jednak swoje znaczenie By poczuć przez moment tą lodową pustkę Która towarzyszy tym którzy odeszli Pierwszy listopad jest jak umieranie Zimny i przenikliwy do bólu Choć jeszcze wczoraj grzało słońce Życie to przemijanie i ciągła wędrówka I jak każda ma swój kres czy tego chcemy czy nie... Jest jak płomień palących się świec Gdy on się wypala daje znać że czas już odejść...
Delikatnie napisany wiersz, podjęty temat, każda chwila ma swój kres, i miłość i życie i jego sens, i wszyscy jesteśmy równi :) Masz racje Aguś życie to wielkie przemijanie. Smutne, ale prawdziwe.