przed snem toczymy trudną walkę z myślami bezustanku pędzącymi z bezsennością która ma zwyczaj odchodzić dopiero o poranku ze łzami złości niczym samobójca który wie iż ten bieg śmiercią
Moje i tańczy ze śmiercia walca,a potem pogomyśli najbardziej przed snem rozbrajają Boga, a Ten wtedy nie pozwala mi zasnąc. W zamian daje sine niebo zimowego świtu, a ja zaklinam je w wiersz i rozjasnim nim dzień, do łeż, do miłości i samobójca porzuca pętle i tańczy, tańczy walca przechodzącego w pogo i myśli sobie a co tam, poszukam sobie bezdomnej bimbrowej polany i z ludźmi lasu odrzucę złość, chciwość, pychę i wszelki armagedon i już wie pabieda i Rasputin!