Przebudzenie Letarg jej oczy opuszczał mozolnie. By mogła dostrzec promień, blask oczu , siłę co drzemie. Wsparta uśmiechem, ust jej jedwabiem, co śmiechem usłana radości poranka. Bo dusza jej wolna, bo więzi zerwała, by żyć i śnic nie wegetować. W spojrzeniu jej siła, ogień co pali. Co każe biec do przodu, do chwil co nie znane, tych co zagadką, słodkim marzeniem, szczęściem usłanych łąk kwiatów przyszłości. Bo już się nie cofnie, pełna energii, podąża jak żeglarz gnana do przodu, nie zbacza na wiatry, sztormy, powodzie. Bo cel gdzie dąży to wyspa z jej marzeń, spokój poranka. I znajdzie co pragnie, los sprzyja odważnym. Co z szerokim uśmiechem biegną przez świat, pełnią humoru chwytają swój dzień. A taki to człowiek, romantyk co dnia, to on znajdzie szczęście bo szuka i marzy - bez względu na czas.
Poruszył mnie Twój wiersz. Pięknie ująłeś esencje całości utworu w tytule. Bywa tak w życiu, że czas się obudzić wyjść z kokonu i rozwinąć skrzydła jak motyl. Pozdrawiam