czasem zmęczone dłonie mówią więcej niż usta poparzone gorąca kawą pitą o poranku by szybciej otworzyć oczy i mówić, że „jestem wolny”
opierając głowę o szybę w tramwaju przemierzam wzrokiem stare kamienice i ludzi tułających się po chodniku a czemu by nie zacząć spoglądać trochę wyżej niż wszyscy?...
ktoś starł uśmiechy z ich twarzy jakby były zbędnym dodatkiem ich życia wolnego życia
nasze dusze krzyczą krzyczą w niebo głosy że już nie mogą, że już dosyć i dalej nie pozwalają ustą szeptać o przemocy