Potrzebuję spokoju
bez bielonych ścian
bez ciszy
tańczącej w tumanach kurzu.
Zewsząd słychać jęk
otwieranych ran
Szkarłatna nuta dla moich uszu.
Potrzebuję czasu
bez tarczy zegara
Sekund szeptanych w konarach drzew
Piasku z klepsydry
pod bosymi stopami
Trwania.
Bez oglądania się wstecz.