Poszły malować się swoją linią wróżby... Przez niebiosów spokój i drżenie Jak chłopów mrowia i cesarskie drużby... Na niepamięć wieczną i wieczne spełnienie
Uszyta z kart jedwabiu przyszłość niepewna Na baszt gotykach i zębach murów straszy Jak fałszu cała gama, jak elfia mowa śpiewna Jak upadek przeszłości i śmierć ojców naszych...
Co postawisz za karty, cyganko oślepiona? Przeszłości cierpieniem, w mroku zasnutym bólem Nie będzie to Dama... w Niebiosa uniesiona... Ani spokoju zapowiedź- ha, tak właśnie czułem!
Acz i Chaos, działanie- mogą być wielce piękne Bo od stania w miejscu ciągle giną kwiaty! Odmalowałem znowu wspomnień szczególnych dźwiękiem Znane tylko nielicznym, nadobne wielce światy
Cyganka nie chce już wróżyć, nie ma kul dla Aniołów Dla Aniołów kart nie ma, fusów ni rąk trzymanych Biorą się losy, uciekają, gnają przed siebie pospołu! Nie chcąc mi dziś wyjawić wróżb niewypowiedzianych
Niech Poezja będzie moim jasnowidzeniem I sposobem odkrycia, jak budować katedry Katedry szczęścia przyjaciół, wieńczone powodzeniem I niechaj w parku pobliskim jakieś wyrosną cedry...
Albo- las będzie lepszy! Taki czysto nordycki Magiczny legend mgielnością i słońca czaroblaskiem Niechaj nas zaklnie historią, a w liściach zatańczą błyski Myśmy gotowi na wieczór... i dzień otwarty brzaskiem
I w poszukiwaniu Nadziei stał będę Na wzgórzu w lasu ostępach Gdy nogi się zmęczą, na pieńku przysiędę Na własnych ucząc się błędach
Mami mnie jakieś fałszywe spełnienie Trelem obietnic i śpiewem Lecz ja wyczekuję tu jeno Nadzieję... Lecz kto jest Nadzieja...? Ja nie wiem
I złoty włosem, wierszy anielskością Może wyczekam na wojowniczkę z lasu Co mi poniesie swoją buńczucznością Piękno i potęgę już minionych czasów...?
Tak wiele słów wojownika! Tak wiele myśli, tak wiele uczuć, które są przykrywką. Takie piękno ukryte za wachlarzem z piór... Tak ta miłość uszlachetnia i każe czekać.