"Po-stać"
„Po-stać”
Jak w tańczącej o poranku, podpalanej słońcem rosie
tak co świt, w drewnianej chatce pnie się drewna stos po stosie
aby wieczorami chłody, ułaskawić chociaż krztynę
blaskiem łuny, ogniem życia, pokrzepiając wszystko przy niej
owa ona, to nadzieja, która tli się, choć przygasa
teraz jednak język ognia, za językiem skocznie hasa
rozświetlając wnętrze chatki, w której prócz owej nadziei
zamieszkuje inna postać, dając życie gęstej kniei
Czy nadzieja mieszka w niej, czy szukają się wzajemnie
odpowiedzi szukaj w ciszy, cisze słychać gdy jest ciemniej
wtedy właśnie intensywnie, czuć całego dnia rozterki
postać za kurtyną znika, znika po niej słuch też wszelki
przez ułamek, czasu chwile, jakby czas się zatrzymuje
jak mrugnięcie, oka mgnienie, postać gdzies tam jest, co czujesz ?
Krztę obawy czy ciekawość, zwyciężyła w walce myśli ?
Czy gdy zamknie się powieka, to rozpocznie wizji wyścig ?
Jeśli postać ta realna, nie wytworem wyobraźni
to dowodem będzie na to, że nadzieja – snem odważnych
Jeśli ona jak ziarenko, wykiełkuje w żyznej glebie
to oznacza, czas by po-stać w blasku ognia (smutek grzebie)...