Epilog
Popatrz, kim byłeś, a czym się stałeś
Gdy się dobrowolnie czasowi oddałeś
Miałeś przecież wszystko, świat leżał przed tobą
Cieszyłeś się bogactwem, siłą i urodą
Mocą przewyższającą wśród nas nawet przeciętność
Miałeś w sobie potęgę i miałeś nieśmiertelność
Klepsydra w nieskończoność dni twe odliczała
Nigdy nie kończyła, wciąż się odwracała
A ty w jednej chwili, gdy klepsydrę rozbiłeś
Wszystkie swoje możliwości uśmierciłeś
I piasek się sypie
I woda się leje
Ja patrzę na ciebie
Patrzę i się śmieję
W szkle rozbitym widzisz
Jeszcze swe odbicie
Wycieka woda, a z nią
Ucieka twoje życie
I piasek się sypie
I leje się woda
Mija dzień po dniu
Przemija twa uroda
Oczy blask straciły
Zgasł płomień czerwony
Jesteś ledwie wspomnieniem
Pośród wieków zgubionym
Ile cię kosztowały twoje ludzkie słabości?
Jaka była cena za utratę godności?
W twoich oczach ogień już dawno zgaszony
W twoim sercu lód mdłym ciepłem roztopiony
Ileż wycierpiałeś, serce krwią wypełniając
Ile ryzykowałeś, własną rasę zdradzając
Ile było warte twoje głupie marzenie?
Czym było, że musiałeś oddać swe istnienie?
Wciąż mnie to nurtuje, choć mija wiek za wiekiem
Dlaczego ty tak bardzo pragnąłeś być człowiekiem?
Autor