Podnieś mnie unicestw mnie kochaj mnie zabij mnie napraw mnie obejmij mnie tylko nie patrz w oczy w których smutek kroczy Spojrzenie swe dłonie we łzach moczy. Chcę tylko egzystować, lecz ciągle w przeszłości tkwię. Błagam, napraw mnie. Wspomnienia. Zabij je. Przytul się i nie mów nic. Ucz się tylko ze mną 'być'. Nie umiem już ufać, przepraszam. Swój rozwód z życiem ogłaszam. Żałuję, ból niweluje Nie umiem, nie potrafię z chwili na chwilę coraz bardziej słabnę. Wołam o pomoc, o Twoją dłoń. Lecz Ty powiadasz 'goń'. Ja nie mam siły biec przed siebie. Stoję więc wyczerpana, nie otwierając oczu od rana. Wyblakła twarz. W swoich ramionach mnie masz. A ja pytam, kiedy mnie swą miłość dasz. Okrutnie się boję o serce moje. O umysł mój, o plan Twój. Każda blizna nabiera czerwonej barwy. Każda blizna to każde wspomnienie, dające jedynie ogromne cierpienie. Każda łza przypomina o depresji, o życiowej agresji. Każdy krzyk woła o samotności. Zabij mnie. Może tak będzie prościej.
Weroniko - Dlatego mówię, że według mnie. :) Bo mi nie byłoby prosto po prostu się zabić, najpierw chyba musiałabym się przygotować... A co do zabijania... Przyjmuję opcję, że trzeba walczyć.