podała mu rękę i poszli tam gdzie słońca blask w mrok przechodzi bez lęku z miłością w oczach
ku przeznaczeniu
każdego dnia wędrówkę swą zaczynali ścieżkami i górskimi przełęczami nie straszne im były mrozy Arktyki ni pustyni straszliwy żar z miłością w sercach szli niestrudzenie
ku przeznaczeniu
aż doszli tam gdzie los ich się wypełnił ziemskiej wędrówki nastał kres otwarła się brama pięknego raju w nagrodę za wierność
@Radziem - nigdy a czemu przykro ? każdy ma prawo do konstruktywnej krytyki ...nie zgadzam się z Tobą (nie piszę o Arktyce, to było tylko zobrazowanie pewnej drogi, ale pewnie to kapujesz) ale to już inna sprawa ...Pozdrawiam ..
Kazimierz Wierzyński pisał tak o lodach Arktyku, że czuło się ich zimno na plecach. Tutaj czuło się, że pada wiele wielkich słów. I padają te słowa, ale niestety na ziemię.
I podmiot liryczny po nich depcze, zamiast ująć. Przykro mi.