Nie, wciąż nie zapadam w melancholię, jestem jak ten słowacki niedżwieź buszujący po ludzkich osiedlach i ciagle głodny....Czuję deszcz, a ten lgnie do mnie , razem wywołujemy jasność, zmuszamy słońce do radosnej walki z chmurami, by malowało blaskiem i skrzyło śnieg na zboczach gór.Klawo jest...
Witam w klubie listopadowego deszczu to raz. W listopadzie nie kładę się na ziemi, a nawet w trawie, to dwa. Trzy to tutaj dominuje smog. 4 przeważa u mnie radość z ciętą ironią. teraz mi daleko do melancholii oj bardzo czyli 5. Ament.