Pada deszcz ludzkich serc A na końcu rynny wielki ściek
Chodź pokaże ci „Dom mój” Sam syf, malaria i gnój Cały szary, poobdzierany Tynk odlatuje sam od ściany
Pijanych ciągle „sąsiadów” Też tych drugich za płotu Co wszystko wiedzą Którzy to wytykają błędy wokół Nie widząc własnej belki w oku
I tą „administrację” Która zawsze ma rację Taką mają rację Że mi nie starcza na kolację
Chodź pokażę ci piwnicę Brudna i zapomniana Lecz najładniejsza Ponieważ najbardziej SZLACHETNA Najbardziej HONOROWA I WALECZNA Krótko mówiąc ODWAŻNIEJSZA Na strych nie wchodzę Bo i wejść się boję Bo nie wiem, co tam jest DIODY,KIJE CZY TEŻ NABOJE?
Jedno, co wiem to Nawet dachówki ze ZŁOTA Nie uchronią przed OPADEM I ROZPADEM POŁOWICZNYM ZŁYM ROZKŁADEM.
Komasować to umie sus z tego co mi wiadomo , obok Wenecji , oraz kartograf wespół zespól z agro nomem , ja jestem tylko naiwnym fantastą , nie mniej jednak dziękuję za szczerą recenzję opiniotwórczą , w jednej pigułce spokojnej nocki Dobranoc ;)
A umiesz swą wypowiedź skomasować i przedstawić w krótszej wersji. Co do moich rymów to jest podobnie, lecz plener bardziej podsuwa mi pomysłów na wiersz. A co do haju do zalecałbym nie używać takiego rozwiązania rymo-twórczego. Karuzela z przyjaciółmi jest lepszym rozwiązaniem.
czyli Ciebie , zgadza się . Moje rymy nachodzą mnie w plenerze nartami , sankami , wąwozami, dzikami na mima , terenówkami na haju .... ludzkim głosikiem szczekającego pieska w boru . ETC ETC Wielka szkoda czuję klimat natury moja wena , powiedziało mi o tym już trzy osoby , wprawdzie dwie w jednym , nie mniej jednak bilans i tak wychodzi w konsekwencji dodatni... nie wierzę piosence wierzę uczciwej recenzji , przyznaję
Czyli mnie, ja na rymach nie znam się wcale, ani na literaturze, lubię rymować lecz na siłę rymować nie cierpię, rym musi przyjść sam natychmiast, gdy mi go brakuje, innym słowem go zastępuję.